Przygotowania przed wyjazdowe na hangarze, kilka modeli, walizek i niezbednik pilota:
Latajace skrzydlo Profesora (na EDF-ach, co prawda na DC ale zawsze), tuz przed lotem :
ostatnie ustawienia aparatury przez pilota doswiadczalnego,
gotowy do lotu, 3,2,1 start:
no i wyladowal calkiem niezle zreszta, lot tez przyjemny dla oka, bardzo stateczny, niestety po loadowaniu w wysokiej trawie, oba skrzydla nie wytrzymaly deptania kolegi Jacka, zlamane do hangaru....
ale nic to, modeli ci u nas pod dostakiem, wiec pchajaca pszczola idzie na kolejnhy ogien (wystajace wasy to anteny od odbiornika):
start z gumy - jak widac zaczep dwu-punktowy
stacja kontroli naziemnej z systemem monitoringu (XBee):
przygotowania do przekazu video
...wciaz niestety nieudane.
Dla poprawy nastroju wystartowal Mig-let i po krotkim lecz jak ekspresyjnym locie ubil kreta i to z przytupem.
Dla uwaznych polecam przestudiowanie zdjecia celem znalezienia pakietu. Otoz zgodnie z najnowszymi tredami w technologii lotniczej, aby nie uszkodzic struktury, pakiet oposcil przezroczysta termokurczke...
nie zrazeniu tym obrotem rzeczy, po krotkich acz calkiem rozleglych naprawach, postanowilismy przelamac zla passe i polecie ponownie.
Kret Dwa ponizej:
przy blizszych ogledzinach (co widac zreszta na zdjeciu) prawy popychacz odlaczyl sie od serewa wraz z ramieniem co wzbudzilo nasze lekkie watpliwosci co do dalszych lotow.
JEDNAKZE, nasz pilot-konstruktor-wynalazca Jacek, po raz kolejny, udowdnil wyzszoc jednych swiat na drugimi, zapobiegliwie nie przykrecil ramion do serw srubkami, co ocalilo te ostatnie od polamania zebow.
Po krotkich konsultacjach i wbrew radom Profesora, przykleilismy (jak zwykle zreszta) pionowy statecznik i polecelismy raz jeszcze.
KRET mial dosyc i wiecej tego dnia sie nie objawil...
lepiej pozno niz wcale,
oj, sie dzialo...
@
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz