Miglet staje się coraz bardziej opanowany w pilotażu. W międzyczasie zaliczył już dwa porządne krety i niezliczoną ilość urwanych stateczników. Krety zdarzyły się po przejściu z 2s na 3s. Samolot dostał ognia, ale okazało się, że przy dużej prędkości i ciasnym zakręcie niespodziewanie wpada w korka. Po odkryciu tej przypadłości lataliśmy na 50% przepustnicy z drżącymi rękami. Dziś szło dużo lepiej i większość lotu odbywała się na 70-80% przepustnicy co skończyło się tym co na załączonym obrazku. W czasie lotu nastąpiło nagłe odcięcie silnika, przy zachowanej sterowności. Mimo wszystko zapowiadało się piękne lądowanie bez silnika. Niestety metr nad ziemią lotki wykonały tik i statecznik znowu urwany. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy co się stało. Po wzięciu samolotu do rąk coś zaczęło dymić, to przewód od regulatora się odlutował, a sam regulator zaczął pachnieć. Bliższe oględziny ujawniły istnienie skrętki na przewodach silnika. Na koniec dnia kochana psina ułamała drugi statecznik Migleta biegnąc za startującym samolotem. Ale jeszcze polecimy!
jak sie okazalo, caly naped przekrecil sie wzgledem kadluba - bo nie byl przyklejony...
OdpowiedzUsuńPo testach w pitsopie okazalo sie niestety ze spalil sie sinik. Takie zycie konstruktora wynalazcy...
OdpowiedzUsuń