czwartek, 2 lipca 2009

Poczatki TJ cz.1

Dla zachęcenia i podniesienia na duchu przyszłych kretobojcow poniżej przykład co można z wyrzuconego na śmietnik TJ zrobic. Zreszt to ten sma, który wszyscy znaja z naszego lotniska. Rzecz się dziala dawno, dawno temu (ok. 2006) a TJ wciąż zyje, ma się w miare dobrze i czeka na kolejne modyfikacje.

Kilka ujec dla zobrazowania stanu w jakim znajdowal sie glowny obiekt latajacy niniejszego projektu.
Glownym celem jego rekonstrukcji bylo opracowanie technik pozwalajacych na stosunkowo proste iniedrogie reperacje po nieuniknionych katarstrofach lotniczych.
Obok widacc wlasciwie brak czesci dizobowej - w kazdym razie calkowity brak integracji.
Wewnetrzna rynienka usztywniajaca kadlub rowniez stracila wszystkie swoje zalety i zostanie bezpardonowo usunieta. W zamian pojawi sie wypelnienie z supergestego "styropianu" uzywanego do super wytrzymalych opakowan. Dodaje to niestety wagi ale jednoczesnie mocuje pewnie wszystkie elementy.
Glowne komory silnikow wymagaja rowniezj gruntownej rekonstrukcji, jak rowniez porzadnego wzmocnienie na wypadek przyszlych twardych ladowan.
Wyglada jak obraz nedzy i rozpaczy, ale biorac pod uwage prostote i jakosc napraw, czyni to z tego modelu idealna platforme do testow i szkolenia. Ilosc przetrwanych przez ten konkretyny model katastrof, jest tak wielka, ze cokolwiek przyszlosc ma w zanadrzu z pewnoscia to juz mial za soba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz